Wiktoria Lewandowska mistrzynią powiatu nakielskiego w ortograficznych zmaganiach

13 kwietnia w nakielskim liceum odbył się XVI Powiatowy Konkurs Ortograficzny o Pióro Starosty Nakielskiego, w którym wzięło udział dwoje uczniów naszej szkoły – Wiktoria Lewandowska z klasy 4b i Piotr Wekwerth z 4c.

Autorem dyktanda najeżonego ortograficznymi trudnościami był dr hab. Rafał Zimny, profesor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, pracownik naukowy Zakładu Stylistyki i Pragmatyki Językowej w Instytucie Filologii Polskiej i Kulturoznawstwa, członek Rady Języka Polskiego oraz Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego.

Mistrzem ortografii uczniów szkół ponadpodstawowych powiatu nakielskiego została Wiktoria Lewandowska,  która z rąk Tomasza Miłowskiego, wicestarosty powiatu nakielskiego, otrzymała pióro i nagrodę książkową.

Obojgu naszym reprezentantom gratulujemy, bo tekst, z którym przyszło się im zmagać, wymagał dużej wiedzy ortograficznej. A z czym dokładnie musieli się mierzyć Weronika i Piotr, możecie przekonać się sami, bo poniżej znajdziecie tekst stworzony przez prof. Rafała Zimnego:

POŚWIĄTECZNE NICNIEROBIENIE – MRZONKI PODCZAS WCZESNOWIOSENNEJ MŻAWKI

Echże, jakżeby się chciało, niechby tylko o niecały tydzień, przedłużyć ten superstan bezczynności z okresu Wielkiejnocy, czyli zhakować nieubłaganemu kalendarzowi jeszcze niemalże ze dwa-trzy dni! Tymczasem już w tużpoświąteczny czwartek, tj. w dniu, który by  szesnastoipółletnia supermłodzież najchętniej spędziła pośród rozbuchających coraz to chyżej przecudownych pąków psizębów, pęcherznic kalinolistnych i nagonasiennych miłorzębów, nie lada ciemięzcy z Nakła n. Notecią zorganizowali o wpół do dziesiątej po raz enty przesławny Konkurs Ortograficzny o Pióro Starosty Nakielskiego. „Oby nikt z nas nie wyszedł z tej auli coś niecoś nieswój” – roiło się w głowie niejednego konkursowicza straceńca, niepodobna było bowiem w tej nie najsympatyczniejszej sytuacji myśleć o jakimkolwiek exodusie na cheeseburgera czy wręcz tylko na bezcukrową małokaloryczną oranżadę. Toteż jęła się nieustraszona siedemnastka bohaterów o hożych twarzach swoich różnokolorowych piór i dalejże pisać raz w raz śmieszno-nieśmieszne zdania, najeżone pułapkami niczym paschalny mazurek migdałami, nie bacząc, że na zewnątrz z lekka zaczęło ścichapęk już mżyć, choć nie było jeszcze popołudnia. Po 30-minutowej gehennie, mimo że nie wnet wszyscy herosi ortografii z powiatu nakielskiego zdołali na nowo dojść do równowagi psychicznej, nastąpił pożądany, ba! wymarzony, happy end, którego nie powstydziliby się pół-Amerykanie z europejskiego wychodźstwa, zarządzający hollywoodzką fabryką snów w latach 20. XX wieku. „Wreszcie czas na powielkanocne dolce far niente” – wydobyło się westchnienie co najmniej z ponad 10 młodych piersi.

Zdjęcia: Dariusz Górzyński